wtorek, 27 września 2016

Egoizm biegacza

W bieganiu lubiłem to, że jest moje. W okolicy nie było praktycznie nikogo, kto w takim tempie stawiał kroki. Miałem czas dla siebie, na własne myśli, wyzwania, satysfakcje i poczucie młodzieńczej wyjątkowości. Nie musiałem być najlepszy, wiedziałem że nie jestem, ale miałem swoją pasję, zaznaczone biegiem rewiry.

Przygotowanie do maratonu było ekscytującym wyzwaniem. Główny, samotny, trzydziestokilometrowy trening przed nim okazał się pierwszym tak dużym prywatnym zwycięstwem. Pokonanie Maratonu Warszawskiego w liczniejszym gronie odnotowałem jako wspaniałe ukoronowanie całego wysiłku. Odciski, skurcze, meta, satysfakcja.

Teraz jestem biegowym leniem. Po kilkunastu latach nie chcę biegać. Bieganie już nie jest moje, ścieżki wydeptują inni, liczni miłośnicy tej formy ruchu. Medal i dyplom trzymam w szufladzie. Wybiegam wyłącznie myślami.

Taki długodystansowiec lubi samotność, własne trasy, miejsca. Charakter kształtuje w indywidualnej walce z lenistwem, słabościami, w wewnętrznym monologu. Przemoknięte kilometry, zdyszane powroty do domu, tętno mierzone pod furtką, ciche rekordy życiowe wpisane do notatnika. Prywatne brawa, gratulacje przed snem, od serca.

Powodzenia!


Foto: http://miluna.pl/bieg-wolnosci/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz