czwartek, 1 września 2016

Policz do dziewięciu

Rudka wiele razy powtarzała aby szanował każde życie. Niewiele sobie z tego robił, nawet kiedy odeszła na zawsze gdy marnotrawił swój piąty żywot. Dopiero kiedy został mu ostatni - dziewiąty - zrozumiał znaczenie tego co minione, zatracone przez własną lekkoduszność, nierozwagę, złe towarzystwo bądź też nadzwyczajny brak szczęścia.
 

Pierwszy zatracony przez niefortunny skok z balkonu pod wpływem dwóch rozkosznie miauczących pod blokiem kotek. Drugi rozszarpany na strzępy przez zatargi z Budrysem. Trzeci utuczony, przeżarty, leniwy, nawet na chwilę nieprzekraczający granic domowego parapetu. Czwarty najkrótszy - ledwo narodzony, ślepy, a już wrzucony do studni. Piąty nieposłuszny, nieuważny, niewystarczająco przebiegły aby uciec spod kół samochodu. Szósty zbyt pewny siebie, wyniosły, z zadartym nosem i wąsami, zakończony podczas nocnych walk przy śmietnikach. Siódmy opuszczony przez wakacyjny wyjazd, zatrzaśnięty nieopatrznie w ciemnościach garażu. Ósmy zatruty ciągłą pogonią za myszami, usidlony ukrytą dla nich trutką. Wreszcie dziewiąty, pełny, dojrzały, spędzony na gorącym, kaflowym piecu wieczorynki, w towarzystwie białego Filemona, ganiającego cały dzień za wróblami. Ostatni, przynoszący przed każdym snem refleksję - jak po tym wszystkim nie bać się żyć? Na koniec jednym, bardzo sennym okiem, zerka na rozpoczynającego drugie życie Filemona. Wzdycha.



foto: www.miluna.pl
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz