środa, 11 października 2017

Jesiennik


W jesienniku chłód wpada do środka, nie pyta o zdanie, trzaska drzwiami, budzi w środku nocy. Otwarte za zimno, zamknięte za gorąco. Natłok kałuży, złych informacji, miejsca dla siebie. Za dużo kawy, wyszkolonych z pastwienia, bladych zmęczeń, morderców wartości. Dobry telefon, stary znajomy, trochę lepiej, miły szalik. Jeszcze chwila będzie biało, coś zasłoni, coś ukryje, czegoś braknie, coś się zjawi. Przetrwać jesień, zlać toksynę, niech spłynie strumieniem zapomnienia, do martwego morza złości. Myśli z deszczem, na parasol, stąd do siebie, ukojenie. W jesienniku planuję wyjeść całą śliwkową konfiturę.