piątek, 16 września 2016

Zasłonki

Tej chłodnej nocy księżyc nie jest osamotniony. Przy drodze, w trzeciej kamienicy, na czwartym piętrze po lewej stronie w jednym z pomieszczeń świeci światło. Zostając na zewnątrz widzimy dzięki temu dwa jasne kształty wybijające się z ciemnego obrazu - księżycowe koło, dojrzewające od kilku dni do swej pełni oraz okienny prostokąt, delikatnie podzielony na cztery mniejsze ramki.

Okienną stabilność światła zakłócają od czasu do czasu ciemne kształty przemykające za szybami. Chwilami także księżyc daje się skryć za zasłonami chmur, aby zaraz nieodczuwalne podmuchy przywróciły porządek światła.
 

Cisza nocna, dwa źródła jasnych promieni - naturalne, okrągłe słoneczne lustro i cienka sprężynka ukryta pod szklaną powłoką atakowaną przez szare motyle. Tak pod czujnym, księżycowym okiem mijają nocne chwile. 

Północ, pierwsza, druga, druga szesnaście, może siedemnaście. Nowe światło, cztery wąskie okna w kolumnie budzą w środku nocy rozpalone żarówki klatki schodowej. Gdzieś na górze skrzypnęły drzwi, prostokąt w oknie gaśnie dołączając do śpiących, sąsiednich okien. Krótki trzask domykanych drzwi, dźwięk klucza przekręconego w zamku. Kroki z góry na dół. Roznosi się nocne echo. 

Cień wybiega na zewnątrz potrącając porzuconą, pustą butelkę. Ta zatacza się na ulicę, pobudzając węszące w podziemiach szczury. Spoglądają z dołu w stronę śniętego nieba. Ich czerwone spojrzenia przez kanałową kratkę sięgają do żółtego księżyca, po czym wracają z powrotem na wilgotny przegląd ciemności.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz