wtorek, 6 września 2016

Ulica Obojętna

Pod kamienicą, przy rynku dziesiątki turystów co chwila zmienia swe role, raz będąc obiektem fotograficznym, raz panem obiektywu. Pod ich nogami przemykają gołębie, szukające okruchów na bruku. W tle fotografii wzorzysta fasada budynku. Wewnątrz zapach wilgotnych ścian, szarych, postrzępionych schodów. Na parterze mijamy starą, metalową skrzynkę na listy. Dziewięć schodów, drzwi i drzwi, dziewięć schodów, zamknięte okno, dziewięć schodów drzwi i drzwi, dziewięć schodów, przymknięte okno, dziewięć schodów, niedomknięte drzwi...

„w pustych domach są puste pokoje
w których tykają zegarowe chwile
nie żadne tik tak tylko bicie serca
w szarym, bezwładnym, samotnym pyle”


Gdybym palił, dodałbym w rogu popielniczkę, kilka petów, może nawet dym z dopalającego się papierosa. A tak pozostawiam to miejsce prawie puste, z odrobiną promieni słonecznych wbijających się w tą całą szarość przez okienne szczeliny. Wychodzimy.

Zdjęcie objęło wiele: mały stragan, kilka gołębi, w tym jednego podrywającego się do lotu. W rolach głównych ujęło grupę znajomych złapanych w kolejnej fotograficznej konfiguracji. W tle załapała się para w świeżych, młodzieńczych objęciach. Po lewej stronie fragment wejścia do kamienicy, po prawej stronie za chwilę skryje się całe tylne koło roweru. Na dole, na bruk pada kilka cieni. Zdjęcie, ujęcie, objęcie...
   
W ramach nie zmieściło się drugie piętro, nie zostało ujęte. Obojętne.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz